Berdo – mój nauczyciel

Blog|Eko zycie|Filozfia wiejskiej gospodyni domowej|Nasze czworonogi|Nowy Blog|Terapeutka Gaja|Zwierzeta bieszczadzkie

Sama nie wiem od czego zacząć, dlatego zacznę od końca. 16 stycznia odszedł od nas Berdo. Nasz starszy pies, którego imię związane jest na trwałe z tutejszymi górami Bukowe Berdo czy Hnatowe Berdo żył z nami 13 lat. W ludzkich latach to jakieś 100 lat intensywnego życia. Niestety pod koniec cierpiał choć głównie bezgłośnie jak to psy mają w zwyczaju. Jest smutek, żałoba i było miejsce na wiele łez wylanych nad naszym przywiązaniem do niego. Gdy patrzę na Bukowe Berdo z Mucznego widzę jego – psa o ogromnym temperamencie i niespożytej energii, widzę szczyptę szaleństwa w jego migdałowych oczach a jednocześnie ten rodzaj spokoju, wyciszenia i pewności siebie, które noszą wielkie psy. Berdo to 40 kg tętniącej życiem istoty, która bezgłośnie i nie narzucając się światu pragnęła przytulania i miłości ale niemal nigdy o nią nie zabiegając wprost. O Berdzie napiszę jeszcze nie raz, ponieważ był dla mnie nauczycielem, terapeutą i członkiem naszej rodziny. W swoim 13 letnim życiu robił rzeczy piękne i te nieakceptowalne społecznie. Z powodu jego myśliwskich zachowań wylądowałam raz w nadleśnictwie aby tłumaczyć się z jego dzikiej natury i mojej nieodpowiedzialności jako opiekuna. Zdarzyły mu się akty polowań, których żaden opiekun wolałby nie mieć w swojej kartotece zwanej życiem. Były też sytuacje skrajne gdy dzięki jego spokojowi i introwertycznej osobowości, ludzie pokonywali strach przed psami i uleczali swoją traumę z dzieciństwa, której „starterem” było ugryzienie przez psa. Nie mogę gloryfikować mego psa, bo jego natura była niezwykle bogata i różnorodna. Nauczyłam się go kochać w całości – tego spokojnego, wycofanego i tego szalonego, który wyskakiwał przez przednią szybę samochodu nie wiedząc o istnieniu tafli szkła, który w abażurze na głowie uciekał na wieś aby posiedzieć pod sklepem z innymi, tego, który dumny i pewny siebie prowadził wycieczkę przez Dwernik Kamień i kilka innych szczytów nagle lądując w Ustrzykach Górnych. Nie sposób zapomnieć psa który pobiegł za swoim instynktem zimą na pasmo Otrytu i zaginął na ponad dwa miesiące w środku zimy aby się odnaleźć pod imieniem „Irokez” nad Soliną jako rezolutny, bezdomny psiak, którego wychowywała cała wieś Polana. I tak jak obiecałam będzie nieco więcej o historiach z Berdem w roli głównej.

Tymczasem napiszę co myślę i czuję o naszej, ludzkiej relacji ze zwierzętami z poziomu duchowego i psychologicznego. To, czego nauczyły mnie moje bieszczadzkie zwierzęta domowe i dzikie.

  1. Psy, koty i inne zwierzęta pojawiają się w naszych domach nie tylko dlatego, że my je wybieramy. Na pewnym poziomie to one nas wybierają aby stać się naszymi nauczycielami. Stąd częste podobieństwa zewnętrzne psów do opiekunów i odwrotnie.
  2. Jako nauczyciele psy, koty i inne zwierzęta udomowione ilustrują dokładnie nasze postrzeganie świata, nasze wewnętrzne, psychiczne deficyty (miłości, czułości, empatii itd.). Upraszczając symbolicznie : agresja psa jest moją agresją lub frustracją przeniesioną na psa. Nadpobudliwość psa to moje własne nie wyrażenie siebie w jakiejś przestrzeni
  3. Każda choroba psa fizyczna czy mentalna jest tal naprawdę moją chorobą. Na poziomie biologii pies bierze za nas nasz wewnętrzny konflikt mówiąc niejako „ja za Ciebie”. To ogromny rodzaj poświecenia ze strony zwierzęcia, które tak okazuje bezgraniczną miłość i taką rolę na siebie przyjmuje. Uwolnienie z choroby następuje gdy ja staję w gotowości rozwiązania swego wewnętrznego konfliktu, uzdrowienia siebie.
  4. Każde zwierzę uczy nas bezgranicznej miłości. Swoim zachowaniem i czystą miłością, zaufaniem bez granic okazują nam swoją ufność nie oczekując niczego w zamian.
  5. Zwierzęta zwłaszcza psy ukazują nam „duchowe dziury”, przestrzenie, którymi mamy się zająć w swoim życiu.
  6. Tresować a raczej „układać” mamy nie psy, ale siebie samych. Każde uzdrowienie, ułożenie, uporządkowanie jakiejś warstwy własnego życia kończy się ułożeniem naszego psa. Każdy chaos i dysharmonia w moim ciele fizycznym, mentalnym, w relacjach z bliskimi wcześniej czy później odzwierciedli się w zachowaniu psa.
  7. Zwierzęta „uczulają” – uczulenie występuje nie w postaci wysypki na ciele, ale w postaci rosnącej empatii, współodczuwania, otwarcia się na cierpienie innych istot, na czułość, bliskość. Zwierzęta uczą delikatnie jak dotykać drugiego człowieka, jak być z nim blisko, nie raniąc a jednocześnie nie zostać zranionym. Jeśli w relacji z psem pozostajemy jedynie na poziomie miłości do zwierząt nadal nienawidząc ludzi, uważając, że zwierzęta są lepsze, te kiedyś powrócą do nas w tym lub innym życiu abyśmy mogli kontynuować naukę oswajania się z ludźmi.
  8. Psy są łącznikami między światem ludzi i zwierząt – nauka miłości, tolerancji, wyrozumiałości, czułości, ale również telepatii, słyszenia, czucia i widzenia poza zmysłami to tylko niektóre nauki, które nam dają

Z całego serca dziękuję za to życie z Berdo. Bo to Ty Berduś ukazałeś mi, że Twoje szaleństwo w młodości, było tak naprawdę moim, że Twoje zabójstwa innych zwierząt były ta naprawdę morderstwami, które ja wykonywałam w swoim życiu na tych wartościach i ideałach, które deptałam mniej lub bardziej świadome. Twoja nadpobudliwość była reprezentacją mojego chaosu w sercu, Twoje ucieczki z domu były pragnieniem mojego serca do wolności i dzikości. Twój wewnętrzny spokój był spokojem mego serca i powrotem do ścieżki mej duszy, Twoja miłość do mnie i nasze telepatyczne rozmowy były moim przejściem do odważnej podróży poza zmysły. I mogłabym tak `Berduś wymieniać bez końca.

Na koniec pragnę życzyć każdemu z Was, abyście w oczach swoich zwierząt widzieli nie tylko Waszych przyjaciół, ale i nauczycieli, terapeutów duszy, psychologów emocji i abyście być może ujrzeli to, co ja, że ten pies, kot, rybka w akwarium, wszystko co oswoiliście jest fragmentem Was samych, przedłużeniem Waszego istnienia, wszystkich warstw podświadomości ale też iskrą Nadświadomości, która przemawia przez te ukochane istoty. Zrozumienie zwierzęcia, które z nami mieszka to zrozumienie nas samych.

Tego życzę każdemu z nas – Zrozumienia

 

Bosonoga Eyra, 5 lutego 2024

 

 

Udostępnij artykuł na:

Poprzedni wpis
Masaż….Po co? Dlaczego? Na co?…Dosza Vata ….
Następny wpis
Neutralna szaroburość – cud doświadczania prawdy