Piękne złośnice…..

Tekst
Filozfia wiejskiej gospodyni domowej|Nowy Blog

AGRESJA. Przyjęło się społecznie, że agresja sama w sobie jest zła. Jest to napaść na siebie (autoagresja) lub na kogoś. Popęd, który intencjonalnie wprowadza energię złości w ruch powodując atak jest tak naprawdę czymś naturalnym i obronnym. Ostatnio pracowałam ze sobą w temacie bólów głowy (migren), które rozpoznałam a ich przyczyny zintegrowałam w sobie jakiś czas temu, ale nie do końca. Okazało się, że został mi jeszcze jeden aspekt, który jak się okazuje jest przełomowy. Jest związany z perfekcjonizmem i zbyt dużymi wymaganiami stawianymi sobie. Te ambicje związane są również z wewnętrznym gniewem z przeszłości, który tłumiłam. Uświadomiłam sobie jednocześnie jak w społeczeństwie, w którym żyjemy otrzymujemy wiele sprzecznych komunikatów dotyczących okazywania emocji. Zwłaszcza dziewczynki a później kobiety mają kłopot z okazywaniem gniewu z powodu wdrukowanych w podświadomość programów. Te programy są wzmacniane przez wychowanie. Szybciej odpuszcza się złość chłopcom, niż dziewczynkom, którym nie wypada się złościć. Oczywiście kolejne pokolenia matek są bardziej świadome konsekwencji takiego wychowania w zahamowaniach, ale nadal pokutuje w nas stary model oparty na wypieraniu agresji. Komunikaty z dzieciństwa to np: nie bij go, on jest słabszy, nie możesz się złościć, to nie wypada, to jest złe, dziewczynki nie nie złoszczą. Istnieją też przysłowia takie jak: złość piękności szkodzi…. Ponadto stosuje się często przekupstwo. Kupię ci tę zabawkę, tylko się nie złość, będzie dobrze, uśmiechnij się. I tak wyrastamy na „piękne złośnice” umiejące perfekcyjnie tłumić swoje zranienia i gniew i stosujące te same mechanizmy w życiu dorosłym. A jak wiadomo społeczeństwo oczekuje, że kobieta ma być piękna i uśmiechnięta, więc nie może być złośnicą. To mity, które wstrzymują wydostanie się energii odpowiedzialnej za pewne reakcje, zranienia. Agresja, którą emanujemy tak naprawdę jest narzędziem do wyznaczania granic własnego terytorium. Mówimy tym samym światu: „tu są moje granice, nie podchodź, nie teraz, daj mi czas, daj mi przestrzeń na oddech”. Nie uszanowanie tych granic prowadzi do agresji. Historia pokazuje jak nie uszanowanie granic prowadziło i prowadzi do wojen. Ta sama analogia dotyczy człowieka. Podświadomie wypowiadamy wojnę światu. Gniew może się zamanifestować dwojako. Z jednej strony jako agresja skierowana do kogoś, do rodzica, przyjaciela, partnera albo jako autoagresja – np. depresja, wypadek (np. skaleczenie, zranienie fizyczne), choroba. Kluczem do zharmonizowania jest tutaj uświadomienie sobie programu, który nami rządzi i pozwolenie aby energia odpowiedzialna za tłumiony gniew przez nas przepłynęła…..I jak zawsze zanurzenie się w oceanie Miłości jest najpiękniejszą znaną mi metodą rozpuszczenia wszystkiego, co nam nie służy….Ale jeśli gniew nami kieruje, to w tak niskich wibracjach nie jest łatwo kochać i ukochać siebie. Na szczęście mamy dookoła tak wiele narzędzi nam pomagających. Jest rebirthing (praca z oddechem), są prace z ciałem jak choćby Lowena, jest radykalne wybaczanie, totalna biologia, praca z intuicją, medytacje, masaże, yoga, diagnostyka karmiczna choćby Łazariewa, prace z energiami i mnóstwo narzędzi dostępnych dla każdego…..I wreszcie jest nasze serce i intuicja, skąd większość tych nauk możemy pobrać i praktykować. A ja sama jestem wdzięczna za wszystkie moje dotychczasowe nauki i tę dzisiejszą lekcję. Dziękuję wszystkim, którzy „pracują” w służbie holistycznego poznania człowieka i jego natury. Dziękuję i jak zwykle proszę o więcej . I na początek tego dnia mam takie życzenia, aby jak najwięcej istnień na tym świecie rozpoznało źródła swego gniewu i pokochało siebie również rozgniewanego a nie tylko tego szczęśliwego i uśmiechniętego…Bo nie można kochać tylko fragmentów siebie tych elementów, które nam się podobają i są atrakcyjne dla świata. Czas na akceptację zintegrowanej, doskonałej całości……, którą jesteśmy….Kocham więc jestem….

Udostępnij artykuł na:

Poprzedni wpis
Plemię niebieskich ptaków
Następny wpis
Choroba jako błogosławieństwo….. i coś nie coś o szczepionce…..