Gabinet masażu drugie miejsce

Ajurweda|Blog|Filozfia wiejskiej gospodyni domowej|Holistyczne uzdrawianie|Medycyna wibracyjna|Terapeutka Gaja|Wnętrza

Skończyłam. Gabinet masażu na piętrze uważam oficjalnie za otwarty co ośmielam się zakomunikować światu. Choć będzie jeszcze kilka zmian w samym wnętrzu takich jak zmiana koloru podłogi i szafek, kilka wykończeniowych detali i nowe rolety w oknach czy kiedyś tam w przyszłości nowa, urocza kanapa, tymczasem działa w tej oto odsłonie. Zaszalałam chciałoby się powiedzieć przyznając się do odrobiny wariactwa. Pierwszy mój gabinet masażu zrobiony „na próbę” w miejscu naszej z Pavlem maleńkiej sypialki odzwierciedlał wszystko co hinduskie i ajurwedyjskie. Choć nie było w nim hebanowych czy teakowych mebli, drewno pomalowane było na ciemny, spalony kolor brązu. Ściany były żółte a wszystkie ręczniki też w słonecznych kolorach. Na jednej ze ścian wyrosły piękne rozety w kolorach brązu i złota czy też jak niektórzy wolą mandale. Wszystko więc było w iście ajurwedyjskim stylu, którego pełna pychy powiem – nie powstydziłby się niejeden gabinet tego typu. Dla przypomnienia kilka zdjęć z minionego miejsca, które potrzebowaliśmy z Pavlem odzyskać, bowiem spaliśmy przez 3 miesiące na starej rozkładanej kanapie w towarzystwie psów i kotów.

Choć bez wątpienia je kochamy, potrzebowaliśmy intymności i spokoju i tęskniliśmy za momentem, w którym nie zawsze musimy ścielić łóżko a codzienne składanie kanapy przypominało mi mieszkanie w 4 kę ze znajomymi w warszawskim mieszkanku albo w czasy akademika, gdzie w pokoju bywało nas więcej, niż książki meldunkowe budynku rejestrowały. Jestem bardzo wdzięczna Pavlowi, który wykazał się w tym czasie anielską cierpliwością i wspierał mnie w rozwijaniu mojej nowej pasji kosztem jego komfortu. Wdzięczność po stokroć Pavelku.

Minęło kilka miesięcy a w tym zakończyły się nasze atlantyckie zimowe wakacje. Po powrocie dokończyłam swój remont w nowym miejscu, który do niedawna wyglądał tak:

 

A teraz po mojej przemianie, kilka tygodni później wygląda tak oto. Jak to je napracowałam się ale było warto. Kocham to robić. Przy jednej ze ścian skośnych pomagał mi Pavol, bo było to duże wyzwanie antygrawitacyjne robić płaską ścianę a na nią kłaść tapetę. Zanim ukażę zdjęcia wyjaśnię, że postanowiłam po raz kolejny zaufać mojej intuicji i nie powielać znanych i utartych schematów gabinetów ajurwedyjskich, w których dominują kolory i drewno j.wyżej ani nawet klasycznych gabinetów współczesnych ale stworzyć coś własnego. Przez kilka miesięcy pracowałam w swoim iście ajurwedyjskim gabinecie, który stworzyłam też samodzielnie od zera, dlatego tym razem chciałam zrobić coś  swojskiego, nawiązującego do wsi, w której mieszkam i otaczającej mnie przyrody i to, co mi po prostu w duszy gra. Chciałam też nawiązać do mojego postrzegania świata, zasiać nieco optymizmu z nutką baśniowości. Takie więc jest to nowe miejsce. Na ścianach pojawiły się kwietne, polskie łąki, ponieważ właśnie z polskich ziół powstają w moim gabinecie maceraty do masaży na bazie naszych olejów oraz tych sprowadzanych z Indii, jako, że kolebką ajurwedy są przecież Indie. Część gotowych mieszanek olejów ziołowych też jest oryginalnych. W ten sposób ożeniłam indyjską i polską tradycję fitoterapii.

Jest miejsce na stół do masażu, fitobeczkę, kanapę, na której można przysiąść i porozmawiać przed masażem i oczywiście część robocza. O terapiach, które tutaj przeprowadzam napiszę osobny post. Ofertę i cennik moich zabiegów możecie obejrzeć już teraz na mojej stronie. Wkrótce napiszę o tym więcej – o każdym zabiegu osobny artykuł bo przecież po to powstał ten gabinet, abym mogła w nim działać, przyjmować Was i służyć Wam jak najlepiej potrafię.

https://www.bosonoga.pl/terapie-ajurwedyjskie/

 

Osobne wejście do dawnego apartamentu to teraz wejście do gabinetu. Przechodzi się do niego przez salkę zimową relaksacyjną i gimnastyczną. Tym oto sposobem udało mi się w naszym niedużym domu stworzyć terapeutyczną przestrzeń sprzyjającą harmonizacji, aktywnościom gimnastycznym, relaksowi i głębokiej filozofii dotyku, który leczy, uzdrawia i przywraca witalność.

Tymczasem gorąco zapraszam do nowo otwartego gabinetu masażu pachnącego olejami i ziołami. Gdzie? Moja ukochana bieszczadzka wieś. Dwernik 11a. Gmina Lutowiska. „Gwiezdne Dolistowie” u BosoNogiej. Piszcie wcześniej aby się umówić edzia@bosonoga.pl.

Do zobaczenia w Bieszczadach.

 

Bosonoga, 7 stycznia 2024r. Dwernik, Bieszczady

Udostępnij artykuł na:

Poprzedni wpis
Nowy Stary Rok
Następny wpis
Masaż….Po co? Dlaczego? Na co?…Dosza Vata ….