Czerwień – władza, namiętność, bogactwo.

Tekst
Blog|Eko zycie|Filozfia wiejskiej gospodyni domowej

Ubrałam się dzisiaj w czerwień bo zwyczajnie potrzebuję więcej energii a ta mi ją daje. Długa sukienka to dla mnie jak zawsze odświętna chwila. I zwolnienie mnie samej z pracy jakąkolwiek by ona nie była. Najczęściej to biel powoduje, że wchodzę w stan ciszy, zwolnienia i kontemplacji. Tym razem potrzebowałam ognistej i pełnej mocy czerwieni, która daje mi natchnienie do tworzenia, kreacji a dodatkowo mocno mnie energetyzuje i doładowuje.

Kolor czerwony to dla mnie również odwaga, bo w czerwieni zawsze wyróżniamy się z tłumu, rzucamy się w oczy stąd to również dla mnie kolor komunikacji z innymi z pozycji siły, wewnętrznej mocy i pewności ścieżki, którą podążam.
Czerwień to również witalność i zdrowie pochodzące z ruchu, bo przecież krew płynąca w naszych żyłach jest czerwona a ona przenosi do komórek i organów niezbędne, odżywcze minerały i witaminy. Transportuje to, co jest ciału potrzebne do zrównoważonego życia. Czerwone krwinki a w nich hemoglobina odpowiedzialne są za tlen. A tlen to życie, to oddech. Dlatego czerwień związana jest dla mnie z życiodajną krwią życia i z ciągłym ruchem, płynięciem. Czerwony kolor w ubraniach, wnętrzach, w przyrodzie jest dla mnie płynącą, wypełnioną niesłychaną aktywnością energią. Tak jak krew w żyłach, która płynie nieustannie i nieprzestane do ostatniej minuty życia tak czerwony kolor tkanin, które na siebie zakładam, dodają mi witalności, wigoru i samoistnie wprawiają mnie w ruch. Ze stanu stagnacji wprowadzają mnie w stan działania, z lenistwa i stanów „nie chce mi się” wprowadzają mnie delikatnie na ścieżkę pasji i twórczości. Czerwień to dla mnie również pulsacyjna energia, która pulsuje zmiennie, raz silniej a po chwili delikatniej.

To także seksualność i kobiecość oraz odkrywanie jej w sobie. Niesłusznie kolor czerwony zyskał nieco złą sławę wykorzystywany przez lata w modzie erotycznej jako symbol wyuzdanego seksu. I tak bielizna czy ubrania w kolorze czerwonym kojarzą się wielu osobom jako zbyt odważne a nawet prowokacyjne. Jednak kolor czerwony to przecież siła, moc i potęga dlatego był i jest nadal lubiany przez wielu władców, monarchów i królów. Ubrania królewskie, peleryny były właśnie w kolorze czerwonym. Pewnie dlatego nadal ta barwa budzi respekt i chyba podświadomie jest kojarzona z władczą energią a więc być może z wyróżnianiem się z tłumu czy też królewska pychą a zatem przeciwieństwem skromności. Królewska czerwień to moc i siła. To władza, samostanowienie o sobie i o swoim życiu,

Zakładając czerwone ubranie komunikuję sobie i światu: to ja jestem panem swego losu, to ja zarządzam swoim światem, to ja go stwarzam. Zatem czerwień to afirmacja kreacji Twórcy Życia, Mistrza i człowieka świadomego swej mocy. Idealny kolor na podniesienie własnej wartości lub mocniejsze osadzenie się w podjętej decyzji, gdy czujemy się mniej pewnie lub wątpimy we własne siły i wewnętrzną mądrość. Czerwień przywraca nam blask poprzez przywrócenie nam należnej mocy Stwórcy. Zakładając czerwień lub otaczając się nią, stajemy wobec świata odważnie a dzięki temu jesteśmy postrzegani jaki osoby zdecydowane, waleczne a w ślad za tym idzie ochrona naszego życia i decyzji, Czerwień aktywuje honor i cześć wobec osób się nią otaczających.

W Indiach kolor czerwony jest zarezerwowany dla sari panien młodych biorących ślub. Nie jest to kolor biały ale właśnie czerwony ze złotymi, często ciężkimi zdobieniami z cekinów, koralików czy kamieni szlachetnych. Taki ubiór ma przynieść szczęście i dobrobyt. Zatem czerwień w Indiach wykorzystywana przy zaślubinach czy narodzinach dzieci to symbol bogactwa, pomyślności i szczęścia. Jednym słowem to dobrobyt.

Czerwona kropka bindi na czole hinduskich kobiet malowana na wysokości czakry korony jest powszechnie znana jako symbol pomyślności, ale w zależności od regionu ma różne znaczenia od ochrony przed utratą witalnej energii przez tą czakrę aż po symbol bycia zamężną. Znów kolor czerwony związany jest z witalnością i życiodajną energią, którą ten kolor chroni.

W judaiźmie a ściślej wśród wyznawców kabały, czerwony sznurek noszony na lewym nadgarstku ma funkcję ochronną. Chroni przed złymi urokami, negatywną energią i sprawia, że człowiek jest bezpieczny.

Czerwona wstążka lub nitka zawiązana nad łóżeczkiem małego dziecka w wierzeniach Słowian również chroniła przed złymi urokami, czarną magią i negatywnymi energiami.

W tradycji chrześcijańskiej w erze konsumpcjonizmu kolor czerwony został z ogromną radością przyjęty do przemysłu świątecznego. I tak postać Mikołaja nosi czerwoną czapkę i kubraczek. Choinki najchętniej ubierane są w czerwone dekoracje i od wielu dekad nie zmniejsza się moda na bombki i inne gadżety w tym kolorze. Dla wielu ludzi kolor czerwony jest tym samym kolorem odświętnym (pomijając aspekt religijny) kojarzącym się z prezentami, świętami a więc z dobrobytem, obfitością, szczęściem, radością i ciepłem.

A skoro o cieple mowa, to czerwień to kolor ognia – gorącego słońca ale przede wszystkim ciepła ogniska. To moc tak samo niszczycielska jak i stwarzająca na nowo życie czy co najmniej miejsce na życie.

W feng shui kolor czerwony jako symbol żywiołu ognia jest często wykorzystywany jako ochrona przed negatywną energią oraz jako element przyciągający bogactwo czy inspiracje. Dlatego takk popularne są w Azji, również w Tybecie ale spotykane są również w Mongolii – czerwone drzwi wejściowe do domu aby każdy przekraczający próg domu wniósł z tym kolorem tylko to, co dobre i pozytywne dla mieszkańców. Ja sama kocham czerwone elementy w domu dlatego kilka łatę temu właśnie drzwi wejściowe pomalałam na czerwono a okna w mej stodole też zyskały tę energetyczną barwę.

W showbiznesie popularnym jest rozkładanie czerwonego dywanu na powitanie celebrytów. W chińskiej kulturze ważnym elementem przynoszącym szczęście jest czerwony wystrój restauracji począwszy od obrusów, kolorów ścian a skończywszy na czerwonych lampionach.

Jak widać na tych kilku zaledwie przykładach kolor czerwony wykorzystywany jest w wielu kulturach jako symbol mocy, władzy, jako ochronny amulet i barwa szczęścia, radości oraz rosnącego dobrobytu.

W kulturze zachodniej można spotkać się z powszechnym przekonaniem, że ubrania czerwone zakładają osoby, które chcą zwrócić na siebie uwagę, wyróżnić się z tłumu lub chcą być adorowane, przyciągnąć czyjąś uwagę stąd pewnie wykorzystanie tego koloru jako symbolu erotycznego. NIemal wszystkie odcienie czerwieni są dla nas bardzo stymulujące. Działają bezpośrednio na biochemię naszych ciał. Mogą podnieść ciśnienie krwi, przyspieszyć metabolizm, działają pobudzająco na układ nerwowy. Mogą niekiedy rozdrażniać, budzić nerwowość. Czerwień oprócz witalności i życia z racji koloru krwi może być jednocześnie kojarzona z wojną i ze śmiercią. Czerwieni bowiem za sprawą krwi tak samo blisko jest do śmierci jak i do życia. A skoro wojna i śmierć to również czerwoną będzie emocja gniewu, żalu i wściekłości. Ktoś kto „ciska gromy” czy jest zły jak piorun korzysta z mocy ognia, z którego ta błyskawica pochodzi. Zatem ogień stwarza również destrukcyjne emocje rozkładu, które doprowadzają do wojen czy do zagłady. Gniew zawsze korzysta z ognia a w tradycji chrześcijańskiej wszystko co negatywne jest diabelskie w służbie szatana i pochodzi z ogni piekła. Zatem piekło, ogień i zło stają się tutaj synonimami a czerwień może być interpretowana jaka kolor grzechu czy też wyuzdania co łatwo zaobserwować w naszej kulturze. Bowiem właśnie u nas zakorzenił się silny program strachu przed czerwonym kolorem albo raczej negacji, wyparcia. Czerwień jest często wykorzystywana przez domy publiczne albo nocne kluby tworząc dookoła siebie efekt aureoli – owocu zakazanego a w połączeniu z religią czyni wszystko co związane z czerwienią jako grzeszne, nieczyste i niemoralne.

Dla mnie samej kolory jakimi się otaczam są dokładnie ilustracją moich wewnętrznych potrzeb, emocji, stanu ducha oraz barometrem poziomu energetycznego, który akurat posiadam.

Czerwień posiada dla mnie moc doładowującą. Jest niczym bateria alkaliczna albo zasilacz, do którego mogę się podłączyć aby zyskać nieco witalności czy podnieść swoją witalność. W pakiecie oprócz witalności czerwień niesie ze sobą również odwagę, szczyptę lubieżności i twórczą moc wyrażającą się w natchnieniu. Przedawkowanie czerwieni kończy się niekiedy u mnie nadmierną ekscytacją, wypaleniem albo kompulsywnym zachowaniem. Jednak zrównoważone jej dawkowanie pozwala mi na idealne wyrównanie braków energetycznych i przyciągnięcie takiej ilości bogactwa i oraz radości ile akurat potrzebuję.

Tego pięknego wrześniowego dnia, zapragnąwszy czerwieni, założyłam moją ulubioną, soczyście czerwoną sukienkę i oddałam się zabawie w próżność. Zabawa w próżność to sesje fotograficzne gdzie fotografującą i fotografowana jestem ja sama. Jeszcze kilkanaście lat temu a na pewno trzy dekady temu tego typu sesje uznawane by były w naszym społeczeństwie za przejaw całkowitej próżności, egocentryzmu a może nawet narcyzmu a kobiety takie jak ja paliłyby się ze wstydu.W dobie mediów społecznościowych uchodzi to płazem a o fotografowanie samej siebie nie jest już przejawem próżności ale stało się elementem kreacji, marketingu i narzędziem promocji.
No i dobrze, mam alibi aby pofolgować sobie swojej kobiecej naturze.

Często też jest tak, że robiąc jakieś zdjęcie, tuż po jego skończeniu rodzi się w mojej głowie felieton, opowiadanie czy inny tekst, który ma w połączeniu z danym zdjęciem opowiedzieć jakąś historię. Tak było i podczas tej sesji, gdy zrobiłam sobie zdjęcie stojącej przy oknie. I zapatrzonej w dal, w przyrodę. Chwilę potem w mej głowie zaczął się zapisywać tekst o postrzeganiu rzeczywistości i metaforze szklanej szyby jako iluzji oddzielenia.

Dlatego lubię robić takie zdjęcia bo zawsze równolegle z nimi przychodzi do nich jakaś interpretacja, która zaskakuje mnie samą i ukazuje mi coś nowego.

Te zdjęcia zostały zrobione w momencie intensywnych zmian w moim życiu, o których już wkrótce opowiem. Te zmiany związane są zarówno ze śmiercią mojej mamy, moimi kolejnym narodzinami i moim rozwojem i nauką nowych rzeczy. Czerwień pozwala czerpać na nowo radość z życia, czyniąc je intensywniejszym i pełnym wigoru. Daje mi ochronę jakiej potrzebuję. Zwraca moją uwagę na moją seksualność i na akceptację mnie samej bez względu na okoliczności. Zrobiłam te zdjęcia w momencie gdy przytyłam 9 kg w ciągu dwóch miesięcy co nie umknęło mojej uwadze. Ponieważ jednak lubię swoje ciało przyjęłam tę obfitość z należnym szacunkiem :-). I choć nie zamierzam powiększać bez zahamowań tego rodzaju bogactw, delikatnie i z miłością traktuję swoje ciało. Fotografowanie siebie to ciekawy proces terapeutyczny gdzie znikają zahamowania i rośnie akceptacja i miłość do siebie. Dlatego tak bardzo lubię obdarowywać sesjami fotograficznymi inne kobiety a moja walizka nietuzinkowych sukien czeka na was w mym bieszczadzkim Dolistowiu.
Tymczasem my kobiety cieszmy się naszą cielesnością i jej doświadczaniem tutaj na Ziemi.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Z miłości do naszej kobiecej natury, pozdrawiam czule: Bosonogą Eyra, wtorek 13.09.2022r. Dwernik, Bieszczady

Udostępnij artykuł na:

Poprzedni wpis
Obserwator a uczestnik gry. Za szybą życia
Następny wpis
Kobiecość ….nasze ciała….