Chciałabym

Tekst
Blog|Eko zycie|Filozfia wiejskiej gospodyni domowej

Chciałabym a chcę.
Życie w Prawdzie. Przyznanie się przed sobą i światem do tego, co czuję. Polubienie ego. Akceptacja wszystkiego co we mnie, co przeze mnie przepływa…

Chciałabym żyć pośród ogrodów pełnych kwiatów, chciałabym mieszkać na odludziu, chciałabym otaczać się oceanem, górami, czystą ziemią, zielenią i pięknym rozgwieżdżonym niebem. Chciałabym mieć to i mieć tamto, ujrzeć jakieś miejsce albo zobaczyć stado lwów na wolności. Chciałabym aby przez czy rok było ciepło i aby nie trzeba było palić w piecu. A może by tak jeszcze zmienić kanapę przy kominku, bo stara jest zniszczona przez koty. Chciałabym kupić tę piękną chustę dzierganą na szydełku przez dwa miesiące…….A jeszcze bym chciała aby aby moja stodoła była większa i abym wybudowała w końcu swój wymarzony warsztat. Chciałabym. ……..
Jak często jeszcze powtarzam te słowa? Chciałabym. Coraz rzadziej ale zdarzają się we mnie jeszcze pojawiać ale już bez żalu i bez ciśnienia, że „muszę”, że „teraz”, „że już”. Zmieniła się też nich konsystencja. Zmieniła.się gęstość tych słów i ich brzmienie w czasoprzestrzeni. Chciałoby się użyć słowa „wibracje” ale ostatnio tak nadużywane szukam swoich nowych na określenie tego nowego brzmienia.
Czasownik chcę użyty w formie chciałabym zawiera w sobie jakaś nutę goryczy, szczyptę rozpaczy i melancholii, pogoni za nieuchwytnym marzeniem, jakby jakaś cząstka we mnie bała się odważnie poprosić o to, co już jest, co już się zamanifestowało tylko ja tego nie widzę, bo może wydaje mi się, że na to nie zasługuję albo gdzieś podskórnie czuję, że to jest zbyt odległe. Mimo to jest w tym dzisiaj jakaś lekkość, jakby dziecięca zabawa ale już bez żalu i nadmiernych oczekiwań w efekt. Wymawiam te słowa i puszczam w świat niczym motyla – niech leci, niech szybuje ……Ja już jestem wolna…..pozostaję bez tego przywiązania do „chcenia” :-).

Od kilku lat odważnie proszę Świat -podaruj mi to, czego potrzebuję, daj mi siłę, daj mi przestrzeń, która jest dla mnie ważna i istotna, podsuń mi ludzi, którzy mają mi coś pokazać, czegoś nauczyć. Kogo proszę? Ten świat to Bóg, to Wszystko i NIc , to Anioły, Przewodnicy, Wszechświat, to JA sama….Ta to sama ja, która ma już wszystko i nie ma niczego. To ta sama, która realizując się przez Edytę Mariję pisze te koślawe słowa (koślawe, bo żadne słowa nie oddadzą Prawdy). Ubrana w ciało zamykam się na to, co nieskończone, zamykam się i ograniczam w formie aby doświadczać tych ograniczeń, które tak naprawdę nie istnieją ale dzięki tej uroczej, fizycznej cielesności mogę ich doświadczać. I mogę wyrażać swoje obawy, swoje pragnienia poprzez „chciałabym” albo odważniejsze „chcę” albo wznieść się nieco wyżej w swym doświadczaniu i po prostu zamknąć oczy i poczuć, że to już jest we mnie: ten ocean, te góry, gwiazd, ta chusta dziergana na szydełku, ten warsztat a chwilę potem je otworzyć i ujrzeć, że to wszystko co sobie wymarzyłam, czego pragnęłam tak mocno, już teraz mnie otacza, jest obecne i jest niezwykłe.

Ego ludzkie, moje ego. Ja już z nim nie walczę, nie pozbywam się go, nie oddzielam się od niego, bo jest integralną częścią mojego ziemskiego doświadczania, jest też moim nauczycielem i przez te wszystkie pragnienia pokazuje mi jak uroczy jesteśmy jako ludzie i jak różni a ta różnorodność czyni z nas możliwość przepięknych interrakcji. Na pewnym poziomie jesteśmy jednością, jesteśmy Jednią, bez wątpienia i stąd pochodzimy i tutaj wracamy. To jest cudowne i piękne ale dzięki umysłom, dzięki ego, z którym tak wiele osób walczy, wypiera, oddzielając się od niego, dzięki niemu możemy się wyrażać indywidualnie jako osobowość posiadająca temperament, charakter, jako indywidualna jednostka. Sama z pasją pozbywałam się swego ego. I to ciekawa perspektywa ale jeszcze ciekawsza wydaje mi się być niejako jednocześnie poza nim a jednocześnie z wdzięcznością przyjmować jego rolę w tym moim ludzkim ekosystemie. Mam świadomość, że jest ale nie daję mu już władzy nade mną ale nie zabijam go, nie tłamszę, nie porzucam, bo to integralna część mnie, która tworzy moją ludzką tożsamość, przez którą się wyrażam i dzięki której mogę się kochać jako człowieka i kochać innych ludzi. Łatwo jest kochać innych wychodząc z pola Miłości, z przestrzeni boskiego doświadczania bo tu wszystko jest miłością. Nieco trudniej to zrobić schodząc na ziemię, patrząc ludzkimi oczami na drugiego człowieka. Gdy jednak połączy się oba doświadczania, pozostaje lekkość. Emanując miłością, czując ją każdym fragmentem skóry, każdą łzą współczucia, dotykamy drugiego cżłowieka naszą skórą, naszym ciałem i oddechem jakimkolwiek by to cialo nie było i porozumiemy się przez ten konkretny umysł..

Czy poznając naturę umysłu czy urzeczywistniając się jako Mistrz na Ziemi, ludzie mają się  pławić się w jednym, rozkosznym polu nieustającej Miłości nie zważając na tę odrębność? Czuję, że nie do końca. Czuję całą sobą, że większym egzaminem od bycia Kochającym, współczującym człowiekiem, jest bycie autentycznym i prawdziwym. Życie poza ciałem fizycznym i poza umysłem mieszkając jednocześnie w tym ciele może być piękne i nęcące bo zalewająca nas fala łaski, miłości, współczucia i zrozumienia jest tak piękna i tak oszałamiająca, że patrzenie na świat z pozycji Boga, z pozycji Nieskończonego albo z perspektywy pustki jest wręcz narkotycznie nęcące i przyciągające. Jest wyzwalające.….i jest łatwe zwłaszcza gdy żyje się poza zewnętrznym, pogubionym światem.

Ale tak sobie myślę a raczej czuję całą sobą, że dopóki nie zrzucę tego ciała fizycznego, dopóki nie umrze wszystko co człowiecze, dopóki serce całkowicie nie przestanie bić, wyrażam się przez to ciało i przez ten umysł a wszystko co czuję i wszystko tego pragnę określa mnie jako człowieka, kobietę, tę konkretną osobę – lubianą i nielubianą, miłą albo antypatyczną, ładną albo brzydką, inspirującą albo uciążliwą dla otoczenia i zanurzoną w to otoczenie, które wybrałam.

Dlatego dzisiaj gdy mówię chciałabym, pozwalam sobie na to gdybanie, pozwalam sobie na wyrażanie tych ludzkich, uroczych pragnień jakby miały być nieosiągalne, bo gdy usiądę na chwilę i pooddycham, gdy zamknę oczy, to szybko poczuję, że to wszystko czego pragnęłam,, już tutaj jest obecne, już istnieje, już się zamanifestowało a ja mam tylko ufnie otworzyć oczy aby móc tego doświadczać. A więc ufam i chcę tu być i bawić się w grę zwana „chciałabym”……

Z ufnością, ze jest idealnie tak jak jest
Bosonogą Eyra, Dwernik 19 lipca 2022r.

 

 

Udostępnij artykuł na:

Poprzedni wpis
Ceremonia kakao
Następny wpis
Witariański pamiętnik z Podlasia – cz. I i II 2021. i 2022