Jagodójmy się

Blog|Eko zycie|Filozfia wiejskiej gospodyni domowej|Nowy Blog|Terapeutka Gaja|Witarianizm

W Bieszczadach sezon jagodowy trwa. Odkąd przestalam robić przetwory, dżemy i powidła, owoce jedynie mrozimy lub spożywamy świeże na surowo. Pierwszym powodem, dla którego przestałam robić przetwory, to fakt, że tradycyjnie do wszystkich dodaje się cukier. Jako, że przestałam go używać, stosowałam zamienniki a potem już tylko pektynę z gruszek. Po jakimś czasie uświadomiłam sobie, że przy wysokich temperaturach obróbki powideł a potem jeszcze ich pasteryzowania, owoce tracą część witamin i składników odżywczych. Więc w gruncie rzeczy na koniec pozostawały już tylko walory smakowe. A pracy z owocami było wiele od wiosny do początku jesieni. Zaczynałam powidłami truskawkowymi, śliwkowymi, potem przychodził sezon na maliny, porzeczki, czereśnie, wiśnie. Chwilę potem już był środek lata z koszami pełnymi jagód. Potem jabłka. Stałam przy naszym piecu kuchennym przez wiele dni , przez kilka lat, w miedzianym kotle robiąc kilkanaście kg owoców na przetwory, bo słoiczki cieszyły się powodzeniem. Powidlową jesień zamykała brusznica. I choć moja radość była wielka, wdzięczność gości jeszcze większa a wszystkie szanujące się, bieszczadzkie gospodynie domowe miały spiżarki i gabloty wypełnione domowymi przetworami to i ja uczyłam się od najlepszych żyjąc podobnie. Aż pewnego razu kilka lat temu powiedziałam sobie : dziękuję, wystarczy. Chcę więcej swobody i wolności. Czas spędzony przy piecu zamieniłam na pisanie, czytanie oraz podróże a przetworzone owoce na surowe lub w najgorszym scenariuszu mrożone aby zimą się nimi cieszyć. Pavol Ďuriš jest miłośnikiem jagód że względu na ich właściwości zdrowotne dla oczu . Zawierają mnóstwo luteiny . Oto tradycyjne Pavla śniadanie i obiad w jednym: micha płatków z jagodami. A dla mnie na obiad koktajl z jagód i mleka roślinnego. A w zamrażarce czeka 25. Kg jagód, których z powodzeniem starczy do wiosny. No to jagodójmy się….

Udostępnij artykuł na:

Poprzedni wpis
Witariańskie torty. Szaleństwo lata.
Następny wpis
Witariański tort nieco inaczej…