Opowieści o zwierzakach czas zacząć

Tekst
Blog|Eko zycie|Filozfia wiejskiej gospodyni domowej|Nasze czworonogi|Terapeutka Gaja

Preludium do bieszczadzko – tatrzańskich opowieści o zwierzętach w roli głównej.
Dzisiejszego ranka uświadomiłam sobie, że przez niespełna pięć lat mieszkania w Bieszczadach, poznałam wiele istot żywych – mam na myśli głównie zwierzęta, ale i ludzi. Sumując jednych i drugich jest ich więcej, niż tych poznanych w ciągu minionego (również pięcioletniego) krakowskiego życia.
Wkrótce więc podzielę się z Wami wieloma ludzko – zwierzęcymi opowieściami..
Będzie o mojej pracy z czworonogami – opowiadania dla dorosłych i komiksy dla dzieci. O tym, czego nauczyły mnie psy własne i cudze. O ich układaniu a raczej o układaniu siebie samej w ich obecności. O misiach bieszczadzkich i tych tatrzańskich. O tych, które boją się człowieka, tych biegających za Berdem i tych, które włamując się do karczm, kradną ludzkie jedzenie z lodówek. Poznacie bieszczadzkie i tatrzańskie lisy, wśród nich oswojoną Zuzkę, która kroczyła przy mojej nodze niczym pies.
Będzie o kunach biegających uparcie po strychu, popielicach alkoholikach, wydrach zjadających żaby w stawie, koncertach tychże żab i kumaków w wodnej filharmonii rywalizujących z utalentowanymi muzykami. Poznacie czarnego kuzyna bociana, który postanowił na chwilę się tutaj osiedlić. Usłyszycie dźwięki jeleniego poroża ocierającego się o barierki domu. Przeczytacie o żmijach bieszczadzkich i o eskulapie Antku, który żywił się hot – dogami i innym, który spał w łóżku ze swoim panem. Będzie o jeleniu Filipie, z którym miałam okazję rozmawiać, o tym wywołanym z lasu przez psiaki, o pasącym się u moich stóp następcy Filipa, o zaprzyjaźnionych wilkach i nietuzinkowych kleszczach naukowcach , turkuciu podjadku, jastrzębiu porywającym psy sąsiadów i wiele wiele innych opowieści z pogranicza ludzi i zwierząt….
Już dziś zapraszam do lektury.
Do napisania i przeczytania.
Edzia – Bosonoga z Doliny Sanu

Udostępnij artykuł na:

Poprzedni wpis
Raport z bieszczadzkiej perfumerii
Następny wpis
„U nas w Bieszczadach to żmije bardziej potrzebne, niż turyści”