Żywa woda

Tekst
Eko zycie|Filozfia wiejskiej gospodyni domowej|Holistyczne uzdrawianie|Nowy Blog|Terapeutka Gaja|Witarianizm

Woda obok ognia, powietrza i samej ziemi, jest wspaniałym żywiołem, bez którego nie byłoby w zasadzie żadnego życia na ziemi.
Przybiera ona różne formy istnienia. Naukowcy ograniczają jej istotę jedynie do szkolnej wiedzy mówiącej o tym, że woda występuje w trzech stanach skupienia: stałym, ciekłym i gazowym. Inaczej mówiąc to lód, ciecz i para. Jak dla mnie to ogromne zawężenie definicji wody i traktowanie jej jedynie z punktu widzenia właściwości chemiczno – fizycznych. Dzisiaj już wiemy (również naukowcy), że woda jest niezwykle inteligenta, bardzo skomplikowana, żywa i posiada ogromną ilość niepoznanych wielu istotom – właściwości.




W naturze woda występuje wszędzie. W morzach, oceanach reagując na księżyc wzburzając fale i przychodząc z nową energią przypływów oraz zabierając złe energie z odpływami, w dynamicznych rzekach, potokach i strumieniach, w stabilnych jeziorach, oczkach wodnych, wreszcie przedzierając się przez małe kanaliki w ziemi, w skałach, zabierając po drodze z nich minerały i inny pokarm aby eksplodować w źródełku traktowanym często słusznie jako lecznicze. Śnieg, grad, lód, szron, tęcza, mgła. chmura i deszcz jest wodą. Mgła o poranku zamieniająca się w rosę na trawie jest wodą. Łzy ludzkie spływające po twarzy mają moc oczyszczającą. Woda jest dla mnie odczuwalna jako silna, kobieca energia zapładniającą ziemię. Bo gdy mgła osiądzie niżej na ziemi i zamieni się w krople wody spadające na liście, kwiaty i trawę, będzie je odżywiać. A odżywianiem zajmuje się w naturze Matka. To Matka Stworzycielka, która aby nakarmić ziemię, dotyka jej w miłosnym czyli seksualnym uścisku. Stwarza pokarm w postaci kropli, który dalej karmi wszystko, co po drodze napotka. Karmi bezinteresownie, obdarza świat wszystkim, co dobre. Jest empatyczna, bo zawsze obdarowuje innych. Jeśli cokolwiek zabiera, to brud, złą energię i wszystko co negatywne. Jednak tutaj należy bardzo uważać na to, co my sami dajemy wodzie…..Bo ona zapamiętuje….Ale o tym za chwilę.









Woda występuje też w nas, organizmach żywych. Przyjęło się mówić (na podstawie wielu badań naukowych), że organizm ludzi składa się minimalnie z 75% wody a noworodek pływający w środowisku wodnym sam składa się nawet z 90% wody. Do uruchomienia i prawidłowego funkcjonowania procesów biochemicznych w organizmie znów potrzebna jest woda: do działania układu krwionośnego, pracy jelita grubego, węzłów chłonnych, tarczycy, przysadki i wszystkich innych organów.
Woda jest zatem wszędzie. Nawadnia, użyźnia, stwarza, ożywia, transportuje…Nawadnia nie tylko glebę, rośliny, drzewa ale i wszystkie istoty na ziemi począwszy od chrabąszczy a skończywszy na człowieku.






Woda jest żywą energią. Co to znaczy? Nic innego, jak to, że woda potrafi się strukturyzować w idealne, perfekcyjne formy życia. Massaru Emoto oraz jego poprzednicy robili wiele eksperymentów to udowadniających fotografując zamrożone kryształki wody. Przybierały one różne wzory. Co ciekawe poddane wpływowi myśli, uczuć, pozytywnych lub negatywnych intencji, modlitwie, zmieniały swoją strukturę chemiczno – fizyczną i swoje właściwości.
Innymi słowy każda istota może wpływać na zmianę właściwości i parametrów wody. Przyzwyczailiśmy się do tego, że zmieniamy właściwości wody filtrami, mineralizowaniem jej, procesem odwróconej osmozy i innymi technologiami. Żadne z nich nie są złe. Warto jednak pamiętać, że jako ludzie posiadamy ogromny potencjał i moc do wpływania na otaczający nas świat, w tym na wodę. Gdy tylko dotarłam do książek Emoto i przeczytałam wyniki jego eksperymentów, natychmiast mnie one przekonały. W zasadzie czułam od razu, że ta wiedza ze mną rezonuje. Jedynie dla czystej zabawy przed niedowiarkami tego świata, wyciągnęliśmy z Pavlem mikroskop i zaczęliśmy pod nim obserwować zamrożone kryształki wody i śniegu (akurat była zima minionego roku).







Dobra woda, czyli ta, która z natury jest czysta i nietknięta przez człowieka lub ta, która pozostała poddana jedynie dobrym, ludzkim intencjom, modlitwie, pięknej muzyce, słowom o sile mocy (takim jak miłość, przebaczenie), reagowała natychmiast i przybierała formy doskonałe. Formy re znane nam są w przyrodzie choćby w płatkach śniegu. Sześcioramienne gwiazdy, doskonałe fraktale o doskonałej formie. Kryształy piękne, zapierające dech w piersiach. A zatem woda ma pamięć. Reaguje, odpowiada, komunikuje się z nami.
Przyznaję, że już kilka tal temu czytając książki rosyjskich uzdrowicieli i szeptuch oraz osób pochodzących właśnie z tego kręgu kulturowego, poznałam różne techniki ożywiania wody i jej energetyzowania, które stosuję na co dzień.









Są one bardzo proste. Wymienię choćby kilka.
1. Wodę z rzeki, ze stawu, potoku albo nawet tą z kranu (pochodzi ona ze studni głębinowej) wystawiam w wiadrze na zewnątrz, na noc. Poddaję ją działaniu księżyca ale nie tylko. Woda ta odbiera w sposób naturalny pole magnetyczne ziemi. Mogłabym o tym napisać osobny felieton, więc tymczasem napiszę tylko, że pole magnetyczne ziemi ma ogromny wpływ na wodę, w której ona się znajduje. Gdy „wyjmuję” wodę z jej naturalnego środowiska -czyli ziemi, przywracam jej równowagę przez oddanie jej z powrotem w należne miejsce. O poranku na wodę oddziaływuje dodatkowo słońce. I tak doładowaną wodą się myję ( naprzemienny gorąco – zimny prysznic, kończę obmywaniem zimną wodą z wiadra przy tym wizualizując sobie oczyszczanie fioletowym światłem uzdrawiającym). Dla wszystkich empirycznych umysłów dodatkowa informacja: większość nowoczesnych telefonów komórkowych posiada w sobie aplikację mierzącą pole magnetyczne ziemi. Ważne: włączyć tryb samolotowy, nie trzymać w pobliżu żadnych urządzeń elektronicznych. Jednym słowem zachować w miarę możliwości jak największą ciszę elektromagnetyczną. Tym sposobem można sprawdzić jakość wody „bliskiej” ziemi i tej pozbawionej wpływu naturalnego pola magnetycznego Gai.

2. Wystawiam na dzień, na słońce wodę przelaną do zamkniętej butelki – niebieskiej. Potem traktuję ją jako wodę leczniczą do picia (Szerstiennikow ros. )

3. Do pitnej wody dodaję wysokojakościową sól z kopalni : np. kłodawska albo himalajska. Albo biorę ją na język a potem piję wodę. Ta sól posiada zasób wielu minerałów, które wspaniale przewodzi woda. (źródło: Jerzy Zięba, Szerstiennikow).

4. Rozmawiam z wodą.
a) Na kolorowej kartce piszę pozytywne słowa. U mnie są to: „Kocham Cię wodo”, „Dziękuję CI Wodo”, „Miłość”, „Wybaczam”, „Kocham” lub inne. Karafkę ze szklaną z wodą stawiam na tej kartce i zostawiam na noc albo na dzień. Potem piję taką wodę. (źródło: Massaru Emoto).
b) Do karafki z wodą dodaję opłukane wcześniej czyste kryształy górskie, które energetyzują wodę – potem nadaje się do picia, p. s. kryształ górski idealnie harmonizuje przestrzeń w domu przy komputerach, telefonach komórkowym, zmniejszając smog elektromagnetyczny
c) rozmawiam z wodą: modlitwa, pozytywne afirmacje itd.
d) Karafkę z wodą stawiam obok głośnika, włączam „leczniczą muzykę”, dla mnie jest to muzyka „pozytywna” nagrana i emitowana w 432 MHz (znów temat na cały felieton). Moja definicja muzyki pozytywnej to : muzyka poważna, medytacyjna, chóry, niektóra ludowa, muzyka hado (nie mylić z fado)
e) Kolorami wpływam na żywiołowość wody, zgodnie z wiedzą o kolorach i ich mocy, kładę kartki odpowiednio czerwone, zielone albo żółte pod karafkę z wodą, postępuję dalej jw.
f) Do wody pitnej dodaję popiół z Agnihotry (o rytuałach agnihotry – innym razem), odstawiam na 12 h i piję, piją ją też moje kwiaty i rośliny.



Na początek to tyle. W tej wydawać by się mogło magii, jest wiele naukowych podstaw. Jednak nie będę ich tutaj podawała. Bo nie chodzi mi tutaj o przekonywanie racjonalnie myślących ludzi do tych teorii. Mam bardziej nadzieję, że wśród Was znajdą się tacy, którzy poczują sercem, że to jest dobre, mądre i skuteczne. Wszystkich zaś niedowiarków odsyłam do badań naukowych, których w jest wiele. Wystarczy dobrze szukać.
Ciekawa rzecz, którą się ostatnio dowiedziałam dotyczy wartości odżywczych wody pitnej. Przywykliśmy mniemać, że woda musi posiadać określoną zawartość minerów, abyśmy byli odżywieni. Jednak kilku autorów, w tym Jerzy Zięba uświadomili mi, że organizm ludzki pobiera minerały głównie z warzyw, potem owoców, a najmniej przyswaja je z wody. Zatem poza nielicznymi wysoko mineralizowanymi źródłami, nie ma większego znaczenia cały marketing firm sprzedających wodę pitną. Inna sprawa, że ja sama mam poczucie, że woda sprzedawana, transportowana i przechowywana w plastikowych butelkach, zaczyna umierać i być niejako martwą. Nikt jednak nie zajmuje się dzisiaj reakcjami chemicznymi, jakie mają miejsce między wodą a tworzywem sztucznym jakim jest plastikowa butelka poddana działaniu słońca oraz zmiennych temperatur. Poza tym jest coś więcej.
Płynąca woda w strumieniu, potoku, rzece ( o ile jest czyta) ma pamięć. Jeśli żyje ona w harmonijnym środowisku, gdzie człowiek nie oddziałuje negatywnie, ona sama jest żywa i wspaniale odżywiona oraz naenergetyzowana Matką Ziemią. Myślę, ze fenomenem większości źródełek, nie są same minerały, które do niej spływają z ziemi i skał, ale pozytywne i harmonijne środowisko w jakim żyje. Większość leczniczych źródeł jakie znam jest otaczana nabożną czcią a przynajmniej szacunkiem. Jeśli tak nie jest, nie powinniśmy się spodziewać szalonych efektów zdrowotnych wynikających z jej picia. Z pewnością będzie to woda czysta, ale nie koniecznie prozdrowotna. Przykładem dla mnie jest słynny Ganges w Indiach. Dla wielu Europejczyków, nie do pomyślenia jest wejście do niego. Wrzucanie tam umarłych osób, odchodów spływających z miast stoi w sprzeczności właśnie do nabożnej czci, którą jest on otaczany. Jednak modlitwy, pozytywne intencje, traktowanie wód Gangesu jako strefy sacrum powoduje, że woda w niej odpowiada na te modlitwy i zmienia swą strukturę. Nie zatruwa, ale leczy. Śmiem jednak twierdzić, że leczy głównie tych, którzy taki święty stosunek do niej mają. Ta woda ma więc moc uzdrawiania i moc niszczenia jednocześnie podobnie jak tsunami czy sztorm.



 Żywioły a nasza konstytyucja ciała…

Zgodnie z medycyną ajurwedyjską, chińską oraz wierzeniami Prasłowian, każdy z nas ludzi ma określoną konstytucję ciała (w różnych kulturach różnie nazywaną). Posiadamy różne właściwości połączone harmonijnie z otaczającymi ich żywiołami. Dla uproszczenia powiem tylko, że jedni z nas są bardziej ogniści. Lubią ostre przyprawy, gorący klimat, słońce, mają bardzo dużo energii i silny temperament. Bywają wybuchowi itd. Ich budowa ciała: mocna, niekiedy muskularna, wyprostowana sylwetka też to potwierdzają. W wyniku skumulowanej dużej energii, jeśli nie jest ona odpowiednio wykorzystana, „wykreowana” na działania na zewnątrz lub do wewnątrz, mogą pojawiać się napięcia w mięśniach lub emocjonalne. Natomiast ludzie ziemi, są bardziej racjonalni, rozsądni. Przyjęło się mówić „musisz się uziemić” mając na myśli ściągnięcie uwagi człowieka na sprawy bardziej „przyziemne”, materialne. Ich ciała są bardziej zbite, niekiedy mogą być ospali. Ludzie powietrza są bardziej swobodni. Łatwo podejmują nowe wyzwania, szybko się regenerują. Są aktywni i ciekawi świata. Ludzie wody mają świetne połączenie ze swoją intuicją. Bywają empatyczni, troskliwi, otwarci na innych. Woda zazwyczaj łączoną jest ze strefą emocji, intuicji i odczuwania. Jest to utożsamiane z kobiecością. Ludzie wody potrzebują niekiedy alienacji, samotności.



Jak zawsze w życiu wszyscy potrzebujemy harmonii. W każdym z żywiołów istnieją dodatkowo połączone pierwiastki męski i żeński. W idealnej Pełni, współpracują ze sobą wszystkie żywioły jak i pierwiastki żeński i męski.
Płonący ogień potrzebuje niekiedy ugaszenia przez płynącą wodę. Woda zaś do życia i aktywności potrzebuje słońca. Ogień potrzebuje dodatkowo powietrza aby móc się wzmocnić i w ogóle rozpalić. Męski w swej istocie ogień, z definicji niszczycielski, jest też siłą prokreacji i tworzenia. Ziemia dla prawidłowego odżywienia potrzebuje zarówno wody, powietrza, jak i ognia. Wszystkie żywioły mają na siebie wpływ i ze sobą współpracują.


A teraz anegdota spisana przeze mnie po wysłuchaniu relacji z podróży do Indii moich przyjaciół.
Łukasz ze swoją koleżanką Elą wynajęli w małym hinduskim mieście b. tani hotel (18 zł. na 3 osoby).
Ze względu na dotychczasowe doświadczenia związane z różnymi warunkami w hotelach, przed zameldowaniem, zapytał:
– czy jest w hotelu ciepła woda?
– tak, oczywiście jest – odpowiada recepcjonista
– czy jest cały czas?
– tak, jest cały czas, należy tylko 10 minut wcześniej nas powiadomić
Podejrzliwy Łukasz, wziął jednak tani nocleg i podążył do pokoju, w którym na zewnątrz (jak w większości hoteli hind.) zainstalowany jest dzwonek, przyciskany notorycznie przez kolejnych chłopców oferujących a to kwiaty, a to aktualne menu itp. W łazience, przy panelu od prysznica, Łukasz zlokalizował ku swej radości dwa kurki. Wychowany w naszej europejskiej kulturze, jako dziecko miasta Krakowa, szybko uznał, że jeden z nich musi odpowiadać za ciepłą wodę. Jednak po kilku eksperymentach, okazało się to nieprawdą. Wściekły ubrał się i zbiegł nad dół skarżąc się na ten fakt w recepcji. Na co Pan recepcjonista przypomniał mu, że miał 10 min. wcześniej dać znać, o tym, że potrzebuje ciepłej wody. Pan przyjął zlecenie, Łukasz wrócił na górę. Znów przyszykował się do kąpieli a tu kolejny dzwonek do drzwi…ponownie się ubrał i coraz mocniej już podirytowany, otworzył drzwi, ale na wysokości swojego wzroku nikogo nie ujrzał. Gdy jednak swoje powłóczyste spojrzenie spod krzaczastych brwi przesunął kilkadziesiąt cm w dół (wyobrażenie sobie tego spojrzenia Łukasza a gł. jego znajomość dodaje kolorytu całej sprawie) a jego oczom ukazał się mały, czarny, chłopiec hindi, trzymający w obu dłoniach 2 duże wiadra parujące gorącą wodą.
Chłopiec uśmiechając się śnieżnobiałym uzębieniem zadowolony powiedział
– Hot Water !!!!
Łukasz zaskoczony, wziął nietypową kąpiel a potem zszedł do recepcji uznając, że został zrobiony w przysłowiowego konia i zapytał
– dlaczego nie powiedział mi Pan, że nie ma ciepłej wody?
– ale przecież jest!
– ale nie ma cały czas?
– jak to nie ma cały czas? Jest cały czas (odrzekł recepcjonista broniąc swej prawdomówności), trzeba tylko do nas 10 min. wcześniej zadzwonić
– ale woda powinna być w prysznicu?
– ale ja wcale nie mówiłem, że tam będzie
..i tym sposobem Łukasz otrzymał szybką lekcję logicznego myślenia i otrzymał informację zwrotną, że nic na tym świecie nie jest wcale oczywiste i pewne.
A na koniec znów nieco poważniej.
Wódz indiański Seattle z plemienia Duwamish już w 1885r. wygłosił do ówczesnego Prezydenta Stanów Zjednoczonych mowę, w której zaznaczył, iż wszyscy jesteśmy częścią ziemi.
Wykazał swoją i swego ludu troskę o tę ziemię, w ślad za tym o wodę, których to pod żadnym pozorem nie powinniśmy sprzedawać. Poruszyło mnie to głębi i uświadomiło kilka late temu, że sprzedaż butelkowanej wody w sklepach jest nie tylko nie dobra ze względu na znajdujące się tam trucizny (mowa gł. o plastiku, przechowywaniu, magazynowaniu, transportowaniu), bo jest to już martwa a nie żywa woda. Jest to również czyn niemoralny i naruszający świętość Ziemi, do której należą wszystkie żywioły. Wszystkie one bez wyjątku należą tak samo do wszystkich na tej planecie jak i do nikogo. To samo dotyczy sprzedaży, kupowania, dzierżawy ziemi, pobierania surrealistycznych opłat klimatycznych itp.
„Pobłyskująca woda w rzekach i strumieniach jest nie tylko wodą samą w sobie, lecz także krwią naszych przodków. Gdy sprzedajemy Wam naszą ziemię, musicie wiedzieć, że jest to ziemia święta. Musicie więc nauczyć Wasze dzieci, że żyją na świętej ziemi i że każde, przelotne nawet odbicie w czystej wodzie jeziora odpowiada o wydarzeniach i stanowi przekaz z życia mojego ludu. Szum wody jest głosem moich przodków. Rzeki są braćmi, zaspokajają nasze pragnienie. Rzeki niosą nasze kanu i żywią nasze dzieci.”

Bosonoga z Doliny Sanu Edzia czyli Edyta Marja Wyban, napisano w styczniu 2018r.

p.s. zamiast książek polecam dziś praktyczne rozmowy z wodą, od serca…

Udostępnij artykuł na:

Poprzedni wpis
This is a Sticky Post
Następny wpis
Photography is the Science