Słowianka w wielkim mieście celebruje życie, które nadal jest.

Tekst
Blog|Dzikie podróze|Eko zycie|Filozfia wiejskiej gospodyni domowej|Gimnastyka słowiańska
Kocham swoje Bieszczady, bez wątpienia. Jednak niekiedy życie organizuje taki scenariusz dla mnie aby mnie wyrwać z mojego raju, z mojej strefy komfortu i zająć się rzeczami ważniejszymi, niż tylko moje własne życie. Wówczas każdy powrót do domu powoduje, że moja wdzięczność za bieszczadzkie życie i mój zachwyt moją wsią rośnie. Zwłaszcza teraz gdy na początku lata zamiast być w naszym gospodarstwie, jestem nadal w stolicy. Dni mijają. Jestem tu dla tych, którzy są dla mnie ważni. Moja najpiękniejsza i najważniejsza odskocznia to gimnastyka słowiańska.
Tłem dla niej są zawsze skrawki zieleni i wody „wykradzione” miastu. W każdej dzielnicy warszawskiej jestem w stanie znaleźć park, skwer albo jeszcze lepiej dziki zagajnik czy zdziczały nieujarzamiony jeszcze przez architektów fragment lasu, który nie stał się parkiem. Wówczas moja dusza radośnie hasa między drzewami razem z ptakami i wiewiórkami. Z każdym nowym dniem rośnie we mnie wdzięczność za każdy centymetr kwadratowy zieleni, drzew, trawy, dzikich kwiatów i chwastów w Warszawie.
Tak naładowana mogę wrócić do małego, miejskiego mieszkania zanim wrócę do swego edenu. Od lat moją fascynację tymi „nieuczesanymi” zakątkami miejskim podzielają głównie: psy, bezdomne koty, Ci, którzy nie mają domów, młodzi, którzy kontestują zastany świat uciekając w alkohol i narkotyki i głównie wrażliwe ale i odważne (zważywszy na istoty wymienione wcześniej) kobiety gdzieś po siedemdziesiątym roku życia, które wracając ze sklepu przez las z zachwytem zadzierają głowę do góry wypatrując ptaków i chmur na niebie. I tak sobie nie raz razem ich wypatrujemy: ja, panie, które mają czas na zachwyt życiem, czworonogi i ci, których życie zbytnio przygniotło i patrzą zmęczonymi oczami w ziemię tam gdzie pracują mrówki i dżdżownice. Wszystkich jednak łączy to samo – życie.
Nadal żyjemy i nadal oddychamy – nie wszyscy pełnią życia ale za każdym razem gdy udaje mi się spojrzeć w oczy tym zagubionym i tym uciekającym od życia w autodestrukcję, zawsze przesyłam iskierkę nadziei, że nadal warto żyć i że to życie to Dar, którego nie należy marnować, którego nie warto zabijać bo przecież sami go wybraliśmy. I cieszą moje serce takie osoby jak mężczyzna, którego wysłuchałam przy dworcu centralnym. Pił i staczał się na dno, nie miał domu i nie czuł sensu życia aż do jego serca zapukał Bóg. Jego relacja była pełna dziecięcej, pięknej szczerości, ufności w nowe i miłości do odzyskanego życia. Dziś przepełnia go wdzięczność za nowe życie pełne miłości, które otrzymał i szacunek, który do niego odzyskał. Na nowo, z wdzięcznością za to co jest.
 
Niekiedy zapominamy o prostocie a szukamy czegoś nieosiągalnego, mierzymy wysoko, poszukujemy fajerwerków życiowych. Tymczasem drobne chwile, rozmowy z bliskimi, okazana czułość, pocałunek rodzica w czoło, przytulenie mamy, uścisk ukochanego dziecka, które mówi „kocham cię”, uśmiech partnera, przyniesiona filiżanka herbaty do łóżka, wspólny spacer, podanie ręki kobiecie na przejściu dla pieszych, wysłuchanie człowieka na ulicy, który prosi o pomoc, zebranie śmieci z parku. To po prostu przebudzone, świadome życie i my w nim tacy zwyczajni, ludzcy i nadzwyczajni (oświeceni Miłością i Zrozumieniem) w swej zwyczajności i świadomej obecności tutaj, teraz.
Człowieczeństwo. Odkrywamy je na nowo w sobie, w naszych sercach. Dziękuję za to doświadczanie i możliwość obserwowania jak świat transfomuje się i zmienia na lepsze bo naprawdę się zmienia. Bądźmy obecni w naszych życiach…… nie obok, nie w nierzeczywistych marzeniach o idealnej przyszłości ani w mglistych wspomnieniach i żalu za tym co już było, nie poza, nie na jego granicach ale w jego czystej esencji składającej się z małych drobiazgów TU i TERAZ…… Z miłością….do Was, do siebie, do świata i do życia bo nadal Jest……Czuję to całą sobą, całym swym sercem ……pełnym oddechem…..A ty? Poczuj to….Wtedy pojawia się lekkość o jakiej się nam wcześniej nie śniło a życie samo się dzieje …..
Bosonoga Eyra, 4 lipca 2022r, Warszawa

Udostępnij artykuł na:

Poprzedni wpis
Darmowa, zdrowa klimatyzacja na mojej Zielonej Ziemi.
Następny wpis
Motywator. Jak zdrowo żyć ale po swojemu….